krzyż na niebie przed wojna

Linia melodyczna "Goodbye Blue Sky" jest dość cicha i mało dynamiczna, a brzmienie zmienia się kilkakrotnie na przestrzeni utworu. Trwa on 2 minuty i 48 sekund. Rozpoczyna się głosem niewinnego, niczego nieświadomego dziecka informującego matkę o dostrzeżonym na niebie samolocie: "Look, mummy, there's an aeroplane up in the sky WOJNA W UKRAINIE Pokaż pozostałe elementy menu. Reklama. Strona główna. Artykuły. Historia. Krzyż i gwiazda nad autostradą Zgaśnie wszelkie światło na niebie i będzie wielka ciemność po całej ziemi. Wtenczas ukaże się znak krzyża na niebie, a z otworów, gdzie były ręce i nogi przebite Zbawiciela, [będą] wychodziły wielkie światła, które przez jakiś czas będą oświecać ziemię. Będzie to na krótki czas przed dniem ostatecznym." (Dz 83). Przykłady postępu technicznego ludności z centurii Nostradamusa: - ludzie będą się przemieszczać na Ziemi i poza Ziemią w czasie krótszym niż mrugnięcie oka, nie będą do tego potrzebne żadne pojazdy: na Ziemi; na wodzie, pod nią; w powietrzu, w niebie; na Księżycu i planetach. - będą latali do gwiazd świecących na niebie Teksty źródłowe. Rozdział 3 - Rzym | Spotkania z historią. 1. Cyceron o Romulusie. Z boską niemal przenikliwością Romulus wykorzystał położenie niedaleko wybrzeża, a zarazem uniknął wielu niedogodności, bo założył miasto nad brzegiem rzeki spławnej, o spokojnym nurcie i szerokim ujściu. Site De Rencontre Pour Noir Et Metisse. Bardzo ważnym – wręcz przełomowym momentem będzie ukazanie się Świetlistego Znaku Krzyża na Niebie (7 dni i nocy przed Ostrzeżeniem), o czym coraz częściej przypominają liczne współczesne Orędzia – polskie i zagraniczne. Przede wszystkim, trzeba będzie upaść przed Nim na twarz – żeby uzyskać uzdrowienie duszy i ciała (jak radzi jedno z nich). Później zaś bez zwłoki, biorąc pod uwagę, że wszystkie Tabernakula świata zostaną puste – NŚ zostanie przez Aniołów zabrany i umieszczony właśnie w tym Krzyżu (w miejscu Ran Chrystusa) – rozpocząć „Adoracyjny maraton”. Nie trzeba bowiem iść do Kościoła, lecz adorować z własnego domu - wystarczy widzieć ten Krzyż z okna (w postawie klęczącej). Dość szczegółowe instrukcje znajdziemy w Przesłaniu do Małgorzaty z dn. r.: „GDY ZGAŚNIE ŚWIATŁO NA NIEBIE I POJAWI SIĘ MÓJ KRZYŻ, KTÓRY ROZŚWIETLĄ TYLKO MOJE RANY, TO BĘDZIE DLA WAS ZNAK, ŻE ZBLIŻA SIĘ OSTRZEŻENIE. BĄDŹCIE WIĘC, DZIECI, GOTOWE, ABYŚCIE DOJRZAŁY TO ŚWIATŁO CHRYSTUSA, KTÓRE BĘDZIE WAS PRZYGOTOWYWAŁO NA TO WIELKIE WYDARZENIE ZESŁANIA DUCHA ŚWIĘTEGO, A KTÓRY POKAŻE WAM WASZE SUMIENIA. JEST TO JUŻ BARDZO BLISKO, I DLATEGO NIE MARNUJCIE CZASU NA NIEPOTRZEBNE PRZYWIĄZANIE DO TEGO ŚWIATA. TEN ŚWIAT ZOSTANIE ODMIENIONY I NIGDY JUŻ NIE POWRÓCI W TYM WYMIARZE JAKI ZNACIE. ZAPOMNICIE O SWOICH PRZYWIĄZANIACH DO NIEGO I NAWET DO NIEKTÓRYCH CZŁONKÓW SWOJEJ RODZINY, KTÓRZY SĄ DALEKO ODE MNIE I NIE CHCĄ SWOJEGO NAWRÓCENIA. KRZYŻ BĘDZIE OŚWIETLAŁ ZIEMIĘ PRZEZ 7 DNI, I WY WTEDY MÓDLCIE SIĘ ZA ODPUSZCZENIE WASZYCH GRZECHÓW, ALE TEŻ NAJBLIŻSZĄ RODZINĘ I INNYCH GRZESZNIKÓW, KTÓRYCH MOŻECIE JESZCZE DO MNIE PRZYPROWADZIĆ. BĄDŹCIE W SWOICH WIECZERNIKACH, ABY NIE ZAKŁÓCAĆ WASZEJ BLISKOŚCI W TRWANIU NA MODLITWIE PRZY MNIE. WIELE OSÓB MOŻE WAM W TYM CZASIE ZAKŁÓCAĆ NASZE ZJEDNOCZENIE, TO UWAŻAJCIE, Z KIM WTEDY PRZEBYWACIE. BĄDŹCIE SPOKOJNI - JA ZAPEWNIĘ WAM WSZYSTKO, CO BĘDZIE POTRZEBNE W TYCH DNIACH. ZAPALCIE POBŁOGOSŁAWIONE ŚWIECE, BO PRĄDU W TYM CZASIE NIE BĘDZIE NA ŚWIECIE, I MUSICIE TO ZROZUMIEĆ, ŻE CZAS BĘDZIE ODMIENNY OD TEGO, KTÓRY ZNACIE W TEJ CHWILI. WASZE SERCA MUSZĄ BYĆ OTWARTE NA MÓJ KRZYŻ, KTÓRY ZOBACZYCIE, I MUSICIE PROSIĆ MNIE O PRZEBACZENIE, BO KAŻDEGO DNIA JESTEŚCIE GRZESZNIKAMI NAWET W SWOICH MYŚLACH. NA TEN CZAS MUSICIE MODLIĆ SIĘ O POKÓJ NA ŚWIECIE, BO JEST ZAGROŻONY: GRUPA LUDZI RZĄDZĄCYCH CHCE WYWOŁAĆ WOJNĘ NA DUŻĄ SKALĘ, ABY JESZCZE WIĘCEJ ISTNIEŃ ZOSTAŁO POCHŁONIĘTYCH, BO PANDEMIA NIE ZABRAŁA TYLE LUDZI CO SOBIE ONI ZAPLANOWALI. GLOBALIŚCI ROBIĄ WSZYSTKO, ABY WAS BYŁO JAK NAJMNIEJ, I DLATEGO TO SZYKUJĄ, A JA UTRACIŁBYM PODCZAS TEJ WOJNY WIELE NIEPRZYGOTOWANYCH JESZCZE DZIECI. BĄDŹCIE, DZIECI, POSŁUSZNE, I SŁUCHAJCIE DO KOŃCA MOJEGO GŁOSU, BO MÓWIĘ TO, ABY JESZCZE URATOWAĆ WIELE DUSZ. JESTEM BOGIEM MIŁOŚCI I, JAK MÓWIŁEM WIELE RAZY, KAŻDEGO Z WAS KOCHAM, BO WSZYSCY ZOSTALIŚCIE STWORZENI PRZEZ BOGA OJCA NA JEGO OBRAZ I PODOBIEŃSTWO. BÓG NIE CHCE UTRACIĆ WIELU Z WAS, BO MIESZKAŃ PRZYGOTOWAŁ WIELE.” Sceptycy się wreszcie przekonają, że proroctwa jednak mówiły prawdę, więc ktoś (po spowiedzi, oczywiście) może przynajmniej w tym momencie oddać się w Niewolę Miłości Trójcy Świętej przez Niepokalaną, a następnie „oddawać” swoich bliskich i nie tylko. I tu mamy problem: skąd brać listy nazwisk, jak nie będzie prądu, a więc także Internetu? Można, oczywiście, przygotować i wydrukować odpowiednie listy wcześniej, ale za wiele nie wydrukujesz. Lub mieć pod ręką jakieś książki, zawierające liczne nazwiska (np. Drukowane książki telefoniczne itp.). Ale mam jeszcze jeden pomysł, zaczerpnięty z tak dawnych czasów, kiedy nie tylko nie było Internetu (o których niektórzy z nas jeszcze pamiętają), ale również prądu (o których już nikt nie pamięta, ale zostały opisane w Historii). Otóż 8 września 1380 roku, w czasie Bitwy na Kulikowym Polu (ros. Куликовская битва), prawosławny mnich (ihumen) Sergiusz z Radonieża, (cs. Prepodobnyj Siergij, igumien Radonieżskij i wsieja Rossii czudotworec) modlił się za dusze zabijanych ruskich żołnierzy, przy czym na bieżąco wymieniał imiona, choć był ok. 200 km od miejsca bitwy, a zabito wiele tysięcy (różnie wg różnych źródeł). Nie wiadomo, w jaki sposób otrzymywał informacje, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby poprosić Ducha Świętego, by w tak wyjątkowym momencie jak Krzyż przed Ostrzeżeniem udzielił specjalnej i wyjątkowej łaski: podawał w natchnieniu imiona tych, którzy – Jego zdaniem – najbardziej potrzebują w tej chwili naszej modlitwy (jak potrzebowali jej umierający żołnierze w podanym wyżej przykładzie). Kto wie, może niektórzy z nas faktycznie taką łaskę otrzymają. A w każdym razie przecież nic nie stracimy, jeśli o to poprosimy – przecież prosimy w dobrej sprawie (ratowania licznych dusz) i nawet nie dla siebie. Strona Główna » Przepowiednie i proroctwa » 3 wojna światowa – przepowiednie mniej znane 3 wojna światowa | Fot. Materiały prasowe 3 wojna światowa. Wiele przepowiedni dotyczących tego globalnego konfliktu jest powszechnie znana i można je bez trudu znaleźć w Internecie. Nostradamusa, Babę Wangę, Edgara Cayce’ego znają prawie wszyscy. Istnieją jednak jeszcze inne proroctwa, o wiele mniej znane, które dotyczą wybuchu i przebiegu kolejnej wojny światowej. Właśnie tymi przepowiedniami się teraz zajmiemy Aby dopełnić obraz przedstawiony przez najbardziej znanych wizjonerów, przeczytaj co mówią inni – mniej znani. trzecia wojna światowa nabiera w ich ustach jeszcze większej wyrazistości. Trzecia wojna światowa według ks. Stefano Gobbi Ks. Gobbi (1930-2011 r.) założył Kapłański Ruch Maryjny (z natchnienia Matki Bożej, otrzymanego podczas modlitwy w Fatimie). Doznawał licznych objawień w formie wewnętrznego słyszenia Matki Bożej. W 1998 roku złożył otrzymane orędzia w Kongregacji Nauki Wiary. Jego pisma, w postaci książki pt. Do Kapłanów, umiłowanych synów Matki Bożej, otrzymały imprimatur Kościoła Katolickiego (jest to oficjalna aprobata władz kościelnych zezwalająca na ukazanie się danego tekstu drukiem). Niektóre z wizji ks. Gobbi dotyczyły – choć nie w sposób bezpośredni – trzeciej wojny światowej: Wasze cierpienie będzie powiększać się każdego dnia. Obecny kryzys w Moim Kościele będzie coraz większy, aż dojdzie do otwartego buntu – przede wszystkim ze strony wielu Mo­ich synów mających udział w Kapłaństwie Mojego Syna, Jezusa Chrystusa. Ciemność – zwiększająca się już tak bardzo – stanie się głęboką nocą nad światem. Łucja dos Santos (7 kwietnia 1990 roku) Łucja to ostatnia żyjąca widząca z Fatimy (objawienia fatimskie miały miejsce w 1917 roku). Tak wypowiadała się na temat wybuchu trzeciej wojny światowej: Wydarzenia mające miejsce w Europie są oszustwem. Rosja okaże się plagą dla wszystkich narodów, gdyż nie została zreformowana. Rosja atakuje Zachód, a Chiny dokonają inwazji na państwa w Azji. Przepowiednia z Valdres Jej autorką jest 90-letnia staruszka z Valdres w Norwegii, która w 1968 roku otrzymała wizję od Boga. Z kobietą tą spotkał się ewangelista Emanuel Minos, który usłyszał o tym zdarzeniu, a prowadził wówczas nabożeństwa w miejscu zamieszkania staruszki. Minos spisał przekaz starej chrześcijanki i schował do szuflady, gdyż uznał go za zbyt nieprawdopodobny. Dopiero trzydzieści lat później zrozumiał, jak ważne były to wizje. Oto treść przepowiedni: Widziałam czas przed przyjściem Jezusa i przed wybuchem trzeciej wojny światowej. Widziałam świat przedstawiony jak globus. Widziałam Europę, jeden kraj po drugim. Widziałam Skandynawię, widziałam Norwegię. Widziałam różne sceny, które wydarzą się, nim ponownie przyjdzie Jezus, krótko zanim nastąpi ostatnie nieszczęście. Nieszczęście, jakiego dotychczas nie przeżyliśmy. [Etap 1 – przyp. red.] Zanim Jezus ponownie przybędzie na Ziemię, tuż przed wybuchem III wojny światowej, pojawi się odprężenie, jakiego nigdy wcześniej nie było. Zapanuje długotrwały pokój pomiędzy supermocarstwami na Zachodzie i Wschodzie [chodzi tutaj w o zakończenie zimnej wojny]. W trakcie tego pokojowego okresu w wielu krajach dojdzie do rozbrojenia, także w Norwegii i nie będziemy przygotowani do III wojny światowej. A rozpocznie się ona w taki sposób, jakiego nikt nie oczekiwał, z całkowicie niespodzianego kierunku. [Etap 2] Chrześcijanie będą odstępować od swojej prawdziwej, żywej wiary, jak nigdy dotąd. Zanim przyjdzie Jezus, chrześcijanie zamkną umysły na prorocze słowa i upomnienia. Nie będą mieli ochoty słuchać o grzechu i poprawie swojego życia. Zamiast tego pojawi się kult dobrobytu. Nadrzędnym celem stanie się osiąganie sukcesów i sławy. Dobra materialne i rzeczy, których Bóg nigdy nam nie obiecywał, staną się dla nas najważniejsze. Kościoły, domy modlitwy oraz sale zborowe niezależnych kościołów będą coraz bardziej pustoszały, a z drugiej strony za ogromne pieniądze będą budowane prestiżowe budowle. Nauka niesienia swojego krzyża i naśladowania Jezusa zastąpi rozrywka, kultura i sztuka. Ten stan zacznie opanowywać również kościoły, domy modlitwy i kaplice, gdzie należałoby walczyć o odnowę, uświęcenie i przygotowanie na powtórne przyjście Zbawiciela. Przed przyjściem Jezusa, taki stan rzeczy będzie się coraz bardziej nasilać. [Etap 3] Upadek moralny, jakiego nigdy dotąd Norwegia nie przeżywała. Ludzie będą żyć "na dziko” bez ślubu [w 1968 roku, pojęcie życia "na dziko” nie było jeszcze znane – przyp. Emanuel Minos]. Nieczystość przedmałżeńska oraz niewierność będą akceptowane i usprawiedliwiane na wszystkie możliwe sposoby. Nawet w kręgach chrześcijańskich będzie to akceptowane. Będący wbrew naturze homoseksualizm, nie będzie uznawany za grzech. Krótko przed przyjściem Jezusa wyświetlane będą programy telewizyjne, jakich nigdy dotąd nie oglądaliśmy [w Norwegii telewizja działa od 1968 roku – przyp. Emanuel Minos]. Telewizja będzie pełna nieludzkiej przemocy, skąd ludzie będą się uczyć mordować, niszczyć wzajemnie, a na ulicach nie będziemy się czuć bezpiecznie. Ludzie będą naśladować to, co widzą. W telewizji nie będzie tylko jednej stacji, ale podobnie jak w radiu, będziemy mogli zmieniać nadawców jednego po drugim. Programy pełne przemocy ludzie będą oglądać dla rozrywki. Przerażające sceny zabójstw i wzajemnego wyniszczania będą się rozpowszechniać w społeczeństwie. Również sceny cielesnego współżycia będą pokazywane w telewizji. Najintymniejsze chwile małżeńskie będą ukazywane na szklanym ekranie. Wszystko to, co mieliśmy kiedyś, zostanie zniweczone, a najbardziej obsceniczne zostanie pokazane naszym oczom. [Etap 4] Ludzie z ubogich krajów będą przybywać masowo do Europy. Przyjadą również do Skandynawii oraz Norwegii. Będzie ich tak dużo, że ludzie zaczną źle o nich myśleć i traktować z wrogością – podobnie jak Żydów przed wojną. Potem zostanie osiągnięta miara naszych grzechów [...]. Wtedy przyjdzie Jezus i wybuchnie trzecia wojna światowa. To będzie krótka wojna. Wszystko, co dotychczas widziałam w czasie wojny, będzie zwykłą zabawą w porównaniu do tego. Ta trzecia wojna zakończy się spuszczeniem bomb atomowych. Powietrze będzie tak bardzo zanieczyszczone, że nie będzie można oddychać. Działania wojenne przetoczą się przez kilka kontynentów i dotkną Amerykę, Japonię, Australię i inne bogate kraje. Woda będzie skażona, a uprawa ziemi stanie się niemożliwa. W rezultacie pozostanie tylko garstka ludzi. Pozostali przy życiu obywatele bogatych krajów uciekną do biednych krajów, ale tam będą tak samo źle traktowani, jak my traktowaliśmy ich, gdy byli u nas. Jestem szczęśliwa, że tego nie będę musiała oglądać, ale kiedy się ten czas przybliży, musisz się zdobyć na odwagę, by to opowiedzieć. Ja otrzymałam to od Boga i nic z tego wszystkiego nie jest sprzeczne z tym, co mówi Biblia. Ale ten, komu są przebaczone grzechy i dla kogo Jezus jest Panem i Odkupicielem, ten będzie zachowany. Mitar Tarabić Mitar Tarabić (1829-1899) był niepiśmiennym rolnikiem ze wsi Kremna w Serbii. Swoją wizję III wojny światowej podyktował batiuszce Zahariji Zaharić’owi. Podobno w rodzinie Tarabić’ów szósty zmysł był dziedziczny. O czasach poprzedzających kolejną wojnę światową mówił tak: Ludzie zaczną przenosić się z miast na wieś. Ci, którzy to zrobią, ocalą siebie i swoje rodziny, ale nie na długo, bo dojdzie do wielkiego głodu. Będzie dużo jedzenia na wsiach i w miastach, ale będzie ono zatrute. Ci, którzy je zjedzą, natychmiast umrą. Potężni i gniewni uderzą w potężnych i gniewnych! Kiedy wybuchnie okropna wojna, biada armiom latającym po niebie. Lepiej będzie walczącym na ziemi i wodzie. Ludzie prowadzący wojnę będą mieć swoich uczonych, którzy wymyślą dziwne kule armatnie. Ich wybuch nie będzie zabijać, tylko rzucać zaklęcie na wszystko, co żywe. Tylko jeden kraj – na końcu świata – otoczony wielkimi morzami i wielki jak nasza Europa, będzie żył w pokoju i bez zmartwień. Ani w nim, ani ponad nim nie wybuchnie żaden pocisk! Ci, którzy uciekną i skryją się w górach z trzema krzyżami, znajdą w nich schronienie i będą ocaleni, by dalej żyć w obfitości, szczęściu i miłości, ponieważ nie będzie już więcej wojen. Korkowski (1983 r.) Nie dajcie się nabrać, wschodni blok będzie udawać spokojną uległość: będzie otwierał i przesuwał granice, będzie rozkładał od środka pakty i składał udawane propozycje neutralności. Wtedy, gdy zdobędzie ochronę państwa Zachodu, zaatakują was, jak w niezabezpieczonej grze. Siostra Faustyna Maria Faustyna Kowalska ZMBM (ur. 25 sierpnia 1905 w Głogowcu, zm. 5 października 1938 w Krakowie) była zakonnicą ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, stygmatyczką, mistyczką i wizjonerką. Jest znana przede wszystkim jako głosicielka kultu Miłosierdzia Bożego i autorka Dzienniczka, w którym opisała swoje duchowe i mistyczne doświadczenia (rozmowy z Jezusem). Oto fragment z Dzienniczka nr 83: Napisz to: Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przychodzę wpierw jako Król miłosierdzia. Nim nadejdzie dzień sprawiedliwy, będzie dany ludziom znak na niebie taki. Zgaśnie wszelkie światło na niebie i będzie wielka ciemność po całej ziemi. Wtenczas ukaże się znak krzyża na niebie, a z otworów, gdzie były ręce i nogi przebite Zbawiciela, będą wychodziły wielkie światła, które przez jakiś czas będą oświecać ziemię. Będzie to na krótki czas przed dniem ostatecznym. Ferenc Kossutthany Kossutthany to lekarz z Budapesztu, który zasłynął jako autor prawidłowych oraz historycznie zweryfikowanych przepowiedni przyszłości. Okazał się nieomylny, dla przykładu w kwestii przegranej Niemiec w I wojnie światowej czy utracie Karpat przez Węgry. Trzecia wojna światowa to także zagadnienie, na którego temat prorokował. Według niego, Węgrów czeka agresja ze strony Niemiec, w wyniku której ponad dwa miliony ludzi poniosą śmierć, zostaną aresztowani lub będą zmuszeni uciekać z ojczyzny. Pierwszym zwiastunem tragedii będzie potężna katastrofa. Ogromna ilość wody morskiej zatopi wybrzeża Europy oraz Ameryki. To będzie klęska, jakiej ludzkość jeszcze nigdy nie widziała. Wojna wybuchnie niespodziewanie i szybko się skończy. Będzie jednak bardzo okrutna. Jasnowidz wieszczył, że jedna ze stron będzie chciała użyć broni masowego rażenia (trującego gazu), lecz nieprzychylne wiatry pokrzyżują te plany. Efekty działań wojennych w równym stopniu dotkną wszystkie kraje świata. Na szczęście po zakończonej wojnie do zjednoczonej Europy powróci pokój. Jean Leclerc Francuski mistyk, żyjący na przełomie XIX i XX wieku – Jean Leclerc – przepowiadał trzecią wojnę światową jako olbrzymią bestię o potężnym, pokrytym wrzodami ciele. Według jasnowidza, zwierzę to będzie siało powszechne spustoszenie, zionąc potwornym ogniem. Działania wojenne toczone będą od Tamizy po najdalsze krańce Azji. Widmo straszliwej śmierci wisieć będzie nad całą Europą. Biada tym, którzy dożyją tych przerażających czasów. Świat zamieni się w zimne cmentarzysko. Ludzie będą przekonani, że ich cierpienie jest karą za grzechy ludzkości, którą zsyła na nich Bóg. Leclerc widział w swoich wizjach coś, co zachwiało jego wiarą w lepsze jutro. Mówił o samolocie, który nadleci ze wschodu i zrzuci bombę gdzieś na wybrzeżu Wielkiej Brytanii. Eksplozja będzie tak potężna, że morza zaleją kontynenty i prawie cały świat znajdzie się pod wodą. Proroctwo francuza jest jednoznaczne: trzecia wojna światowa położy kres ludzkiej cywilizacji. Janos Kele Janos Kele to jasnowidz węgierski, który sławę zdobył dzięki wykrywaniu przestępców. Był w tym prawdziwym mistrzem. Również on widział piekło, jakim jest trzecia wojna światowa. Trzeba przyznać, że jego wizje są o wiele bardziej optymistyczne niż przepowiednia chociażby Jeana Leclerca. Faktem jest, że większość naszej populacji mocno odczuje skutki globalnego konfliktu. Jasnowidz zapewnia jednak, że wojna zakończy się bardzo szybko i nie pociągnie za sobą dużej liczby ofiar. Będzie o wiele mniej krwawa, niż można by się spodziewać. Jeśli chodzi o datę wybuchu wojny – wiadomo, że znajdzie się w niej cyfra siedem. Może ona dotyczyć zarówno roku, jak i miesiąca lub dnia. Najważniejsze jednak jest to, że trzecia wojna światowa będzie miała bardzo pozytywne konsekwencje w sferze życia duchowego ludzkości. Co prawda, najpierw wiele wycierpimy, ale później czeka nas okres szczęśliwości i dobrobytu. Marian Węcławek Marian Węcławek, zwany też śpiącym prorokiem z Leszna, widzi przyszłość w swoich snach. Przewidział prawidłowo wiele wydarzeń, w tym wybór na papieża Karola Wojtyły, wybór prezydentów Stanów Zjednoczonych – Regana i Busha, a także wielu polskich polityków. Przewidział również powódź w Polsce w 1997 roku. Oto jego przepowiednie dotyczące trzeciej wojny światowej: Na krótko przed Trzecią Wojną Światową, w Rzymie wybuchnie rewolucja, która rozpocznie się w Watykanie, gdyż od 1991 roku i w latach następnych religia rzymskokatolicka zacznie podupadać. Wielu zakonników w Watykanie zostanie zamordowanych, a papież będzie musiał uciekać z Rzymu. Przyszły Watykan to Częstochowa. Gdybym się mylił, to będzie to Madryt. Częstochowa ma jednak przewagę. Doczekamy też tego, że papieżem będzie osoba czarnoskóra [...]. W Rosji dojdzie do krwawych starć, które rozpoczną się na Zakaukaziu. Wiele byłych republik radzieckich (Ukraina, Białoruś, Litwa) będzie sympatyzować z Polską, chcąc w przyszłości przyłączyć się do niej [...]. Trzecia Wojna Światowa rozpocznie się w najmniej spodziewanym momencie, kiedy wszyscy będą mówić o pokoju i pojednaniu, lecz będą to tylko nieszczere oświadczenia dyplomatów. Najpierw Chiny w imię wyższości żółtej rasy ruszą na Rosję, aby wydrzeć jej zauralskie terytoria. Do Chińczyków dołączą Turcy i wejdą do Europy, opanowując część kontynentu. Wnet jednak najeźdźcy wycofają się. Niemcy widząc słabość Rosji, ruszą na Wschód, będą chcieli zająć Polskę i dojdą do Wałbrzycha. Nie będą jednak niszczyć słowiańskich terenów, licząc na ich włączenie do swego państwa. W czasie wojny zostanie użyta broń jądrowa. Jest mi wiadomo tylko o dwóch bombach. Jedna wybuchnie w rejonie Mont Blanc przeciwko agresorowi, który dojdzie aż do Hiszpanii. Rosjanie wracać będą w takim chaosie i rozprężeniu, że nie będą wiedzieć, kto jest ich wrogiem, a kto przyjacielem. Na Polskę żadna bomba nie spadnie, chociaż takie zagrożenie nastąpi i to będzie powodem ewakuowania mieszkańców Dolnego Śląska. Szczecin zostanie zniszczony połowicznie, Wrocław podobnie. We Wrocławiu tuż przed wojną dojdzie do kilkunastodniowych zamieszek. Dość znacznie zniszczone może zostać Kłodzko, Złoty Stok, Kalisz i Wałbrzych. Poznań podczas wojny nie ucierpi [...]. Wskutek topnienia lodów na biegunach i podniesienia się poziomu wód w oceanach zalane zostaną niektóre rejony Świata. W Polsce zalane zostaną: Gdynia, Gdańsk i inne porty morskie [...]. Rządy w Polsce nie ustabilizują się do Trzeciej Wojny Światowej. Będą częste zmiany, ale nie spodziewajmy się radykalnej poprawy rządzenia [...]. Po wielkiej wojnie zniknie na pewien czas nienawiść między ludźmi. Zmieni się klimat w Polsce i będziemy hodować cytryny. Polska stanie się mocarstwem europejskim, a granice państwa sięgać będą za Kijów, Czerkasy, Odessę. Granica zachodnia utrzyma się na Odrze i Nysie. Polska będzie ustalać podział świata na strefy wpływów. Republiki poradzieckie będą ubiegać się o przynależność do państwa polskiego. Kto z Polaków nie wróci na czas do Ojczyzny, to na obczyźnie zginie, najwięcej w Niemczech. Podobnie Polacy w USA będą szybko wracać do kraju, bo tam poczują głód. Amerykę czekają chude lata (na skutek zmian klimatycznych, ruchów tektonicznych i wojny domowej). W godle państwa polskiego będzie po lewej stronie godło litewskie, a po prawej ukraińskie, bo te państwa będą nam sprzyjać. Kategoria: Przepowiednie i proroctwa Bug wolno toczył swoje senne wody, w kościołach odprawiano ostatnie tego dnia nabożeństwa. Niewprawnemu obserwatorowi mogłoby się wydawać, że wszystko jest jak zawsze, że harmonii letniego wieczoru nic nie zakłóca. Były to tylko pozory spokoju. Wieczorem 30 sierpnia 1939 r. na niebie nad Sokalem pokazał się ognisty krzyż. Tego dnia w pobliżu poczty rozwieszono afisze mobilizacyjne. Powszechna mobilizacja objęła wszystkich „oficerów rezerwy, pospolitego ruszenia i stanu spoczynku”, „podchorążych rezerwy i pospolitego ruszenia”, „podoficerów, starszych szeregowców i szeregowców rezerwy oraz pospolitego ruszenia”, „podoficerów stanu spoczynku” i „zaliczonych do pomocniczej służby wojskowej”, którzy otrzymali białe karty mobilizacyjne bez czerwonego pasa. Na drugiej stronie dokumentu mobilizacyjnego wskazywano szczegółowo gdzie, kiedy i z czym mają zgłaszać się poborowi. Wszystkich odpoczywających wzywano z wakacji – mieli bezzwłocznie udać się do jednostek wskazanych „w punkcie II pouczenia dla urlopowanego na dokumencie urlopowym”. Jak się kończy świat Między szóstą a siódmą wieczorem osiemnastoletni Janusz Pieczkowski wyszedł do przydomowego ogrodu, gdzie jego ojciec, jakby nigdy nic, podwiązywał dalie. „Nagle, na wschodniej stronie nieba – wspomina – zauważyłem wyraźnie znak płonącego krzyża. Zwabiona naszym wołaniem wyszła do ogrodu matka. Widzieliśmy, że państwo Borusiewiczowie z synami również obserwowali to złowróżbne zjawisko. Z dnia na dzień oczekiwaliśmy, że wybuchnie wojna z Niemcami. Byliśmy do niej przygotowani na miarę naszych możliwości. To, że krzyż ukazał się po wschodniej stronie nieba, wróżyło to, o czym dowiedzieliśmy się dopiero później, czyli napaść 17-go września”. Ileż takich znaków w historii? Interpretowanych i nadinterpretowanych. Ale nie autentyczność nadprzyrodzonych zjawisk najbardziej mnie interesuje. Nie mam powodu, by Pieczkowskiemu nie wierzyć. Dręczy mnie inne pytanie: co tego dnia, o tamtej porze, między osiemnastą a dziewiętnastą, robili moi bliscy żyjący w miasteczku nad Bugiem, które do dziś istnieje, ale naprawdę to już go nie ma, bo całkiem się skończyło? Właśnie wtedy, 30 sierpnia, zaczynała się jego agonia. Agonia polskiego Sokala, śmierć miasteczka, w którego granicach zgodnie współżyli ze sobą Polacy, Żydzi i Ukraińcy. O tym, że ich Sokal właśnie poczyna osuwać się w nicość, nie mogli jeszcze wiedzieć ani prababcia Anna, ani pradziadek Franciszek. Nie byli tego świadomi także ich synowie: Janek, Józek, Zbyszek i Antek. Ciekawi mnie zwłaszcza to, co robił tamtego sierpniowego wieczoru, między osiemnastą a dziewiętnastą, dziewięcioletni Zbyszek, którego wnuk siedemdziesiąt pięć lat później zapisuje te słowa. Czy podobnie jak Janusz Pieczkowski wyszedł z rodzicami do ogrodu, by wpatrywać się w znak, który ukazał się na wschodzie? Czy kiedy wskazywał ręką ognisty krzyż – bo jednak zakładam, że, choć nigdy mi o tym nie wspominał, musiał go widzieć – ujrzał w jakimś nagłym błysku siebie i ich wszystkich, matkę ojca i trzech braci, w zupełnie innym miejscu? Czy w głowie dziewięciolatka taka myśl w ogóle mogła powstać? Sądzę, że nie. Dziecko ma bowiem naturalne poczucie zakorzenienia i dopóki rzeczywistość sama się nie odmieni, traktuje ją jako niezmienną, trwałą, osadzoną na fundamencie, którego nic nie jest w stanie poruszyć. Coś o tym wiem, bo moja córka (nie byłoby jej na świecie, gdyby tamten chłopiec z Sokala nie przeżył) skończyła właśnie dziewięć lat. Mowa nieba Tkwią więc w ogródku obok niewielkiego drewnianego domu przy ulicy Konarskiego (jest to mała uliczka na skarpie nadbużańskiej, odchodząca od Szlacheckiej; dziś nosi nazwę Gogola) i patrząc na wschód, osłaniają oczy dłońmi. Są w środku tego świata, który już nie istnieje, który jeszcze przez kilka lat będzie stawiał opór historii, ale ostatecznie zostanie zdeptany jej wielkim buciorem. Nie tylko oni stoją na ścieżce pośród grządek. W całym Sokalu ludzie patrzą z niepokojem w niebo, zastanawiając się, co ich czeka, co – po dwudziestu jeden latach wolności – przyniesie ze sobą ta nowa wojna. Kilkadziesiąt kilometrów na południe od Sokala, we Lwowie, przechodnie przystają na Korso, na ulicach i placach, przed operą i pod kolumną Mickiewicza i wskazują palcami gorejący krzyż, widoczny między skrzydłami anioła poezji podającego Mickiewiczowi lirę. Daleko na północy, w mieście młodości autora „Dziadów”, kobiety w chustkach na głowach wychodzą z nabożeństwa w kaplicy ostrobramskiej (jest wśród nich babcia mojej żony, Jadwiga Wasilewska) i także spoglądają w niebo. Powoli się zmierzcha, ale krzyż wciąż świeci – nad Czortkowem i Tarnopolem, nad Stanisławowem i Zaleszczykami, nad Zbarażem, Krzemieńcem i nad Równem. Goreje ten znak wojny i zniszczenia, ta sygnatura płaczu i cierpienia ponad głowami mieszkańców Nowogródka i Nieświeża, Ejszyszek i Oszmiany, pali się nad Wołkowyskiem i Drohiczynem, nad Gdańskiem, Helem i Tucholą, nad Warszawą i Krakowem. Pacjenci szpitala Wszystkich Świętych w Wieluniu, ci, których nie wypisano pod koniec sierpnia, po raz ostatni w swoim życiu wychylają się z okien – trzydzieści trzy godziny później niemieckie lotnictwo będzie testowało nad Wieluniem swoje nowe bombowce. Na tyłach frontu W pierwszych dniach września w Sokalu panuje względny spokój. Wojna toczy się na ziemiach zachodnich, tutaj docierają jedynie informacje o dramatycznych zmaganiach polskiego wojska z Wehrmachtem. Radio warszawskie nadaje marsze wojskowe przerywane komunikatami o zagrożeniu bombowym. „Wiadomości z pola walki były nader skąpe – pisał po latach Janusz Pieczkowski. – Wiadomym było, że nasze wojska stawiają rozpaczliwy opór nad granicą, ale ciągle są obchodzone ze skrzydeł przez szybkie jednostki pancerne i zmotoryzowane. Wiele miast i węzłów kolejowych było ustawicznie bombardowanych z powietrza. [...] Sokal leżał daleko od tych walk. Trwała tu rekwizycja prywatnych pojazdów mechanicznych i zdawanie broni palnej przez te osoby, które miały zezwolenie na jej posiadanie. Dotyczyło to również broni myśliwskiej. Benzyna stała się nagle najbardziej poszukiwanym artykułem”. Do pierwszego ciężkiego nalotu dochodzi, według Pieczkowskiego, 13 wrześ­nia (w kronice klasztoru Bernardynów mowa jest o 12 września). Sześć heinkli 111 atakuje pociąg wojskowy stojący na stacji kolejowej, na zachodnim brzegu Bugu. Polacy ostrzeliwują je z cekaemów umieszczonych na dachach wagonów. Po zrzuceniu bomb na transport wojskowy samoloty kierują się w stronę miasta. Pod ostrzałem broni maszynowej znajduje się przez chwilę główna ulica. Bilans nalotu – w wyniku bombardowania stacji życie straciło przeszło siedemdziesięciu polskich żołnierzy, kilkudziesięciu zostało rannych. W okolicach Krystynopola płonie pociąg, który przewoził amunicję i benzynę. Wszystkie wydarzenia pierwszych dni wojny są skrupulatnie rejestrowane przez autora kroniki klasztoru bernardyńskiego. Opisuje on między innymi tłumy uciekinierów chroniących się przed ostrzałem w zabudowaniach klasztornych, a także wpływ, jaki działania wojenne wywierają na życie wspólnoty zakonnej: „Znowu bombardują. Przerażeni uchodźcy dalej uciekają. Jedni pieszo, inni autami [...], inni wozami [...]. Panika ogarnia i kleryków naszych! Owczy pęd! Chcą dalej uciekać. O. przełożony tłumaczy im, że gdy przetrzymają falę bombardowań, przesunie się ona po nas – i pójdzie dalej siać panikę! Niestety! Chcą uciekać dalej. Mówią, że pójdą pieszo do Leszniowa – inni do Zbaraża itd. Już są po wieczerzy, uparli się i idą. Należy zaopatrzyć ich w dokumenty i prowiant na drogę. Kilku ich usiadło w celi o. przełożonego, wypisują swoje imiona i nazwiska i dokąd idą. O. przełożony podpisuje, daje pieczęć, żywność i pieniądze na drogę – i odeszło ich około trzydziestu – w wieczór o godz. – Została pustka i żal...”. Źródło:

krzyż na niebie przed wojna